ROZDZIAŁ 11
Z PUNKTU WIDZENIA OLIMPII
Wstałam. Poszłam do kuchni. Tam
zastałam Harrego na kanapie.
-O-OłIMPIA, OŁIMPIA CHODŹ!
-po pierwsze Olimpia, po drugie nie
jestem głucha a po trzecie jesteś pjiany- powiedziałam szybko
-Nie jestem pj-piany- powiedział
podszedł i próbował mnie pocałować
-Harry, nie teraz
-Czemu?
-Po pierwsze jesteś piany a po drugi
eboli mnie głowa
-Przecież jestem twoim lekarstwem
-Tak, ale nie jak jesteś piany
-Myślałem, że jesteś inna!
-Czyli jaka?!-wykrzyczałam
-Wyluzowana, słodka, jedyna w swoim
rodzaju! A TY JESTES TAKĄ SAMĄ LALKĄ BARBIE JAK INNE BABY!
-Nie mów tak o mnie- ;powiedziałam z
łzami
-BĘDĘ TO MÓWIĆ BO TO PRAWDA!!!!!
-Nie podobam Ci się ?! To idę odwrotu
nie ma!
-TO IDŹ ! BĘDĄC TU NIE ROBISZ NAM
ŻADNEJ ŁASKI
Szybko pobiegłam do pokoju spakowałam
kilka rzeczy i wybiegłam. Nikogo prócz Harrego nie było, bo szli
na zakupy. Wybiegłam z domu z płaczem. Biegłam ulicą gdy na kogoś
wpadła. Po ślizgłam się i już ze strachu zamknęłam oczy, ale
wylądowałam w czyiś rękach. Po mału otworzyłam oczy i
zauważyłam chłopaka.
-Nic Ci nie jest? Jestem Leo Howard.
-Nie nic mi nie jest,dzięki... Jestem
Olimpia- powiedziałam zakłopotana.- Możesz mnie puścić?
-Ah... tak jasne.- powiedział szybko.
Porozmawialiśmy i odprowadził mnie
pod sam dom Nessy.
-Dzięki
Zadzwoniłam i w drzwiach pojawiła się
Ness w szlafroku.
-Co się dzieje?
-Ha... Harry mnie nie kocha! Mówił że
jestem jak inne!- wykrzyczałam z płaczem
-No chodź tu – powiedziała i mnie
przytuliła
-Ness co to za krzyki?- usłyszałam
głos Zayna.Przyszedł z innego pokoju ubrany w dżinsy.
Opowiedziełam im dokładnie co się
stało
-SERIO?! Co on wyprawia! Jedziemy do
niego Zayn!
GODZINĘ PÓŹNIEJ Z PUNKTU WIDZENIA
OLIMPII
Szłam ulicą kiedy nagle poczułam jak
coś złapało mnie za reke to byl leo pociągnoł mnie i nasze
twarze były strasznie blisko. zaprosił mnie do kawiarni. dal mi
duże tiramisu i zaczelismy rozmawiać o sobie. Do kawiarni weszło
dwoje złodziejów. rządali od sprzedawczyni pieniedzy. jeden złapał
mnie za ręke i przyłożył mi do szyi nóz. nagle Leo wstał i
zrobił cha dzia ( karate) im zaczął walczyć bandyci uciekli. a
mnie przytulił i kazał mi się uspokoić.
-Olimpia!- poczułam
szturchanie-OLIMPIA!
Usłyszałam znajomy głos ale nie był
to głos Leona.
-Błagam! OCKNIJ SIĘ!- powiedział
jakiś chłopak. Poczułam łzy na moich policzkach.
-E...e k....
-Po mału odzyskuję przytomność.
Powinno być dobrze panie Harry
-Olimpia , przepraszam to wszystko prze
ze mnie! Przez to, że byłem piany! Wybacz mi! Proszę –
powiedział i poczułam łzy na policzkach
-H....Hary??-wymamrotałam-co się
dzieje?- powiedziałam bardzo cicho
-Spokojnie … już wszystko dobrze
PARE GODZIN PÓŹNIEJ
-to mi powiesz co się stało?Pamiętam
tylko , że byłam z Leo w kawiarnii
-No więc w pewnym momencie wyciągnął
pistolet. Wymierzył w kobietę. Zaszczęlił ją. Rzuciłąś się
aby jej pomóc na to on stłukł szybę i cię popchnął. Upadłaś
uderzając się w kafelki.
-T.. to nie może być prawda!
KŁAMIESZ!
-nie Olimpia posłuchaj mnie! PROSZĘ
-NIE WYJDŹ!
-Leo a właściwie Leonardo Kalamert
Poleksokwi to morderca! A JA CIĘ KOCHAM OLIMPIO ! KOCHAM! MIAŁAŚ
RACJĘ BYŁEM PIANY! NIE MYŚLAŁEM TAK! PROSZĘ WYBACZ MI!
-WYNOŚ SIĘ – powiedziałam i
rzuciłam w niego poduszką. Wyszedł z łzami w oczach.-
Z PUNKTU WIDZENIA HARREGO
Dlaczego ja tak powiedziałem?
Dlaczego?! Znowu skrzywdziłęm dziewczynę! Nie mogę więcej tego
robić!
Z PUNKTU WIDZENIA NESSY
Siedzę w poczekalni gdy nagle”
SZYBKO SŁABE TĘTNO NA BLOG SZYBKO NA BLOK!” NAGLE SZOK!
-Nie Harry błagam Cię przeżyj dla
mnie! Dla twojej mamy dla Olimpii! HARRY!
Desperacko rtzuciłąm się się w
stronę łóżka. Poczułąm silne dłonie na moich biodrach
-ZAYN PUŚĆ MNIE- warknęłąm lecz on
nadal mnie trzymał
-NIGDY- powiediział
-URATUJCIE GO! URATUJCIE!-krzyknęłam
i wtuliłam się w przystojniaka. Zaczęłam desperacko płakać.
Po godzinie niby uspokojona poszłam do
Olimpii
-NIENAWIDZĘ CIĘ! PRZEZ CIEBIE HARRY
UMIERA! NIE NAWIDZĘ CIĘ! TY ***** !
-Jak jak to?!
Jej życie stawało się zagrożone.
Poczułam ręce Zayna odciągał mnie.
-Wyprowadźcie ją. - usłyszałam z
sali.- Szybko !
-CO JA ZROBIŁAM?! - wykrzyczałam-
przeze mnie umiera Olimpia!Nie mogę już żyć!- wykrzyczałam i
wzięłam ostry kawałek plastiku. Zaczęłam się ciąć i płakać.
Nagle ktoś wytrącił mi kawałek plastiku i powiedział jakby przez
mgłę
-NIE RÓB MI TEGO! NESS? NESS?!
LEKARZA!
Nic więcej nie pamiętam .
Z PUNKTU WIDZENIA ZAYNA
Zawołałem resztę One Direction.
Harry w śpiączce tak samo jak Ness i Olimpia. Matko! Co oni
wyprawiają!
Z PUNKTU WIDZENIA OLIMPII
Kilka dni później
Mój stan zdrowia był w normie. Mogłam
swobodnie oddychać i się poruszać. Rozmyślałam gdy nagle z
buketem kwiatów do szpitala wbiegł Leo zapytał sie lekaarza gdzie
mam swój pokuj. zdychany wpadł do mnie przytulił i dał kwiatki.
zaczeliśy rozmowe nagle z moich oczu poleciały łzy. chłopak
zapytał sie co stało. Odrzekałam
-straciłam przyjaciółkę, wczoraj w
kawiarni próbowałeś mnie zabić przez ciebie tu jestem idz z tond
nie chce cie widzieć.
lekarze go zabrali i zrobili mi
kolejne badania.leo nie wiedział o co chodzi. chciał mi wszystko
powiedziec lecz lekarze zabronili mu wchodzić do mnie. dlugo czekał
na mnie. wyszłam się przewietrzyc i nagle mnie złapał i
powiedział :
-kto ci to wszystko powiedział to nie
prawda
-harry mi powiedział
-to nie prawda to on kłamie.
nagle mnie przutylił i pocałował.
Już było mi lepiej zaprowadził mnie do pokoju. próbowałam sie
dodzwonić do Vanessy lecz nie odbierała. wyzałałam się Leonowi
gdy nagle wleciał Hary zachowywał sie jak chory psychicznie
-ZOSTAW JĄ! IDŹ – powiedział Harry
-Spadaj stąd puki nic nie pamięta!-
krzyknął- nie wtrącaj się bo tym razem przez przypadek możesz
mieć wypadek!- warknał Leo
-CO SIE DZIEJE- zapytałąm
-ZAMKNIJ SIĘ MAŁA *****- powiedział-
SIEDZ TU TO NIKOMU NIC SIĘ NIE STANIE.
-UCIEKAJ!-krzyknął do mnie Harry i
zaczął szarpać Leona. Nagle zaczęłąm krzyczeć i płakać , bo
Harry udeżył się o róg stolu i zemdlał padłam koło niego
błagając go aby nie umierał.Leo wymierzył w niego pistolet już
naciskał spust gdy Nessa słaba wyrzuciłą pistolet i wskoczyłą
mu na szyję obalając. Odrazu zabrałą go policja. Harry był w
ciężkim stanie a Ja i Ness musiałyśmy chodzić przez jakiś czas
z psychologiem, abyśmy się uspokoili. W sumie zostaliśmy jeszcze
parę dni w szpitalu. Nagle do szpitala wpadł LEO?
-Słyszałem co się stało,
przepraszam, to był mój brat bliźniak, który wczoraj umarł gdy
uciekał policji. Ale ja nie wiedziałem, że miałem jakieś
rodzeństwo!Ja...
Nie zdążył dokończyć , ponieważ
zakleiłam mu usta pocałunkiem. Zobaczył to Harry.
-A więc to nie był on.... i w dodatku
mnie nie kochasz.... czy mógłbym chociaż dostać ostatni pocałunek
od Ciebie?- powiedział członek One Direction
-Harry ale ja nie..- nie zdążyłam
dokończyć bo mnie pocałował i odszedł do sali.
A i jeszcze jedno- powiedział
zbliżając się do Leo jaKby miał go uderzyć.- Opiekuj się nią
bo jak jej coś się stanie...
To mi przywalisz. Bo nadal ją
kochasz ale szanujesz jej decyzję itp tak? To wiec, że z nikim nie
będzie tak bezpieczna jak ze mną.
-Trzymaj się- rzucił krótko – mam
nadzieję że prze ze mnie nie zaniedbasz przyjaźni z Ness ona jej
potrzebuje.
-Dobrze- odrzekłam.
MYŚLĘ, ŻE TYM ROZDZIAŁEM ZAWALIŁAM CAŁE OPOWIADANIE ;-; CZYTASZ? SKOMENTUJ!