wtorek, 1 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 11

Z PUNKTU WIDZENIA OLIMPII

Wstałam. Poszłam do kuchni. Tam zastałam Harrego na kanapie.
-O-OłIMPIA, OŁIMPIA CHODŹ!
-po pierwsze Olimpia, po drugie nie jestem głucha a po trzecie jesteś pjiany- powiedziałam szybko
-Nie jestem pj-piany- powiedział podszedł i próbował mnie pocałować
-Harry, nie teraz
-Czemu?
-Po pierwsze jesteś piany a po drugi eboli mnie głowa
-Przecież jestem twoim lekarstwem
-Tak, ale nie jak jesteś piany
-Myślałem, że jesteś inna!
-Czyli jaka?!-wykrzyczałam
-Wyluzowana, słodka, jedyna w swoim rodzaju! A TY JESTES TAKĄ SAMĄ LALKĄ BARBIE JAK INNE BABY!
-Nie mów tak o mnie- ;powiedziałam z łzami
-BĘDĘ TO MÓWIĆ BO TO PRAWDA!!!!!
-Nie podobam Ci się ?! To idę odwrotu nie ma!
-TO IDŹ ! BĘDĄC TU NIE ROBISZ NAM ŻADNEJ ŁASKI
Szybko pobiegłam do pokoju spakowałam kilka rzeczy i wybiegłam. Nikogo prócz Harrego nie było, bo szli na zakupy. Wybiegłam z domu z płaczem. Biegłam ulicą gdy na kogoś wpadła. Po ślizgłam się i już ze strachu zamknęłam oczy, ale wylądowałam w czyiś rękach. Po mału otworzyłam oczy i zauważyłam chłopaka.
-Nic Ci nie jest? Jestem Leo Howard.
-Nie nic mi nie jest,dzięki... Jestem Olimpia- powiedziałam zakłopotana.- Możesz mnie puścić?
-Ah... tak jasne.- powiedział szybko.
Porozmawialiśmy i odprowadził mnie pod sam dom Nessy.
-Dzięki
Zadzwoniłam i w drzwiach pojawiła się Ness w szlafroku.
-Co się dzieje?
-Ha... Harry mnie nie kocha! Mówił że jestem jak inne!- wykrzyczałam z płaczem
-No chodź tu – powiedziała i mnie przytuliła
-Ness co to za krzyki?- usłyszałam głos Zayna.Przyszedł z innego pokoju ubrany w dżinsy.
Opowiedziełam im dokładnie co się stało
-SERIO?! Co on wyprawia! Jedziemy do niego Zayn!

GODZINĘ PÓŹNIEJ Z PUNKTU WIDZENIA OLIMPII

Szłam ulicą kiedy nagle poczułam jak coś złapało mnie za reke to byl leo pociągnoł mnie i nasze twarze były strasznie blisko. zaprosił mnie do kawiarni. dal mi duże tiramisu i zaczelismy rozmawiać o sobie. Do kawiarni weszło dwoje złodziejów. rządali od sprzedawczyni pieniedzy. jeden złapał mnie za ręke i przyłożył mi do szyi nóz. nagle Leo wstał i zrobił cha dzia ( karate) im zaczął walczyć bandyci uciekli. a mnie przytulił i kazał mi się uspokoić.
-Olimpia!- poczułam szturchanie-OLIMPIA!
Usłyszałam znajomy głos ale nie był to głos Leona.
-Błagam! OCKNIJ SIĘ!- powiedział jakiś chłopak. Poczułam łzy na moich policzkach.
-E...e k....
-Po mału odzyskuję przytomność. Powinno być dobrze panie Harry
-Olimpia , przepraszam to wszystko prze ze mnie! Przez to, że byłem piany! Wybacz mi! Proszę – powiedział i poczułam łzy na policzkach
-H....Hary??-wymamrotałam-co się dzieje?- powiedziałam bardzo cicho
-Spokojnie … już wszystko dobrze
PARE GODZIN PÓŹNIEJ

-to mi powiesz co się stało?Pamiętam tylko , że byłam z Leo w kawiarnii
-No więc w pewnym momencie wyciągnął pistolet. Wymierzył w kobietę. Zaszczęlił ją. Rzuciłąś się aby jej pomóc na to on stłukł szybę i cię popchnął. Upadłaś uderzając się w kafelki.
    -T.. to nie może być prawda! KŁAMIESZ!
    -nie Olimpia posłuchaj mnie! PROSZĘ
    -NIE WYJDŹ!
    -Leo a właściwie Leonardo Kalamert Poleksokwi to morderca! A JA CIĘ KOCHAM OLIMPIO ! KOCHAM! MIAŁAŚ RACJĘ BYŁEM PIANY! NIE MYŚLAŁEM TAK! PROSZĘ WYBACZ MI!
-WYNOŚ SIĘ – powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką. Wyszedł z łzami w oczach.-

Z PUNKTU WIDZENIA HARREGO

Dlaczego ja tak powiedziałem? Dlaczego?! Znowu skrzywdziłęm dziewczynę! Nie mogę więcej tego robić!

Z PUNKTU WIDZENIA NESSY

Siedzę w poczekalni gdy nagle” SZYBKO SŁABE TĘTNO NA BLOG SZYBKO NA BLOK!” NAGLE SZOK!
-Nie Harry błagam Cię przeżyj dla mnie! Dla twojej mamy dla Olimpii! HARRY!
Desperacko rtzuciłąm się się w stronę łóżka. Poczułąm silne dłonie na moich biodrach
-ZAYN PUŚĆ MNIE- warknęłąm lecz on nadal mnie trzymał
-NIGDY- powiediział
-URATUJCIE GO! URATUJCIE!-krzyknęłam i wtuliłam się w przystojniaka. Zaczęłam desperacko płakać.
Po godzinie niby uspokojona poszłam do Olimpii
-NIENAWIDZĘ CIĘ! PRZEZ CIEBIE HARRY UMIERA! NIE NAWIDZĘ CIĘ! TY ***** !
-Jak jak to?!
Jej życie stawało się zagrożone. Poczułam ręce Zayna odciągał mnie.
-Wyprowadźcie ją. - usłyszałam z sali.- Szybko !
-CO JA ZROBIŁAM?! - wykrzyczałam- przeze mnie umiera Olimpia!Nie mogę już żyć!- wykrzyczałam i wzięłam ostry kawałek plastiku. Zaczęłam się ciąć i płakać. Nagle ktoś wytrącił mi kawałek plastiku i powiedział jakby przez mgłę
    -NIE RÓB MI TEGO! NESS? NESS?! LEKARZA!
    Nic więcej nie pamiętam .
Z PUNKTU WIDZENIA ZAYNA

Zawołałem resztę One Direction. Harry w śpiączce tak samo jak Ness i Olimpia. Matko! Co oni wyprawiają!

Z PUNKTU WIDZENIA OLIMPII
Kilka dni później

Mój stan zdrowia był w normie. Mogłam swobodnie oddychać i się poruszać. Rozmyślałam gdy nagle z buketem kwiatów do szpitala wbiegł Leo zapytał sie lekaarza gdzie mam swój pokuj. zdychany wpadł do mnie przytulił i dał kwiatki. zaczeliśy rozmowe nagle z moich oczu poleciały łzy. chłopak zapytał sie co stało. Odrzekałam
-straciłam przyjaciółkę, wczoraj w kawiarni próbowałeś mnie zabić przez ciebie tu jestem idz z tond nie chce cie widzieć.
lekarze go zabrali i zrobili mi kolejne badania.leo nie wiedział o co chodzi. chciał mi wszystko powiedziec lecz lekarze zabronili mu wchodzić do mnie. dlugo czekał na mnie. wyszłam się przewietrzyc i nagle mnie złapał i powiedział :
-kto ci to wszystko powiedział to nie prawda
-harry mi powiedział
-to nie prawda to on kłamie.
nagle mnie przutylił i pocałował. Już było mi lepiej zaprowadził mnie do pokoju. próbowałam sie dodzwonić do Vanessy lecz nie odbierała. wyzałałam się Leonowi gdy nagle wleciał Hary zachowywał sie jak chory psychicznie
-ZOSTAW JĄ! IDŹ – powiedział Harry
-Spadaj stąd puki nic nie pamięta!- krzyknął- nie wtrącaj się bo tym razem przez przypadek możesz mieć wypadek!- warknał Leo
-CO SIE DZIEJE- zapytałąm
-ZAMKNIJ SIĘ MAŁA *****- powiedział- SIEDZ TU TO NIKOMU NIC SIĘ NIE STANIE.
-UCIEKAJ!-krzyknął do mnie Harry i zaczął szarpać Leona. Nagle zaczęłąm krzyczeć i płakać , bo Harry udeżył się o róg stolu i zemdlał padłam koło niego błagając go aby nie umierał.Leo wymierzył w niego pistolet już naciskał spust gdy Nessa słaba wyrzuciłą pistolet i wskoczyłą mu na szyję obalając. Odrazu zabrałą go policja. Harry był w ciężkim stanie a Ja i Ness musiałyśmy chodzić przez jakiś czas z psychologiem, abyśmy się uspokoili. W sumie zostaliśmy jeszcze parę dni w szpitalu. Nagle do szpitala wpadł LEO?
-Słyszałem co się stało, przepraszam, to był mój brat bliźniak, który wczoraj umarł gdy uciekał policji. Ale ja nie wiedziałem, że miałem jakieś rodzeństwo!Ja...
Nie zdążył dokończyć , ponieważ zakleiłam mu usta pocałunkiem. Zobaczył to Harry.
-A więc to nie był on.... i w dodatku mnie nie kochasz.... czy mógłbym chociaż dostać ostatni pocałunek od Ciebie?- powiedział członek One Direction
-Harry ale ja nie..- nie zdążyłam dokończyć bo mnie pocałował i odszedł do sali.
  • A i jeszcze jedno- powiedział zbliżając się do Leo jaKby miał go uderzyć.- Opiekuj się nią bo jak jej coś się stanie...
  • To mi przywalisz. Bo nadal ją kochasz ale szanujesz jej decyzję itp tak? To wiec, że z nikim nie będzie tak bezpieczna jak ze mną.
-Trzymaj się- rzucił krótko – mam nadzieję że prze ze mnie nie zaniedbasz przyjaźni z Ness ona jej potrzebuje.

-Dobrze- odrzekłam.

MYŚLĘ, ŻE TYM ROZDZIAŁEM ZAWALIŁAM CAŁE OPOWIADANIE ;-; CZYTASZ? SKOMENTUJ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz